Kraków poza utartym szlakiem, czyli 5 alternatywnych miejsc dla odważnych podróżników

Przyjeżdżasz do Krakowa kolejny raz, zwiedzałeś Wawel już wielokrotnie, na pamięć znasz drogę do najlepszych knajp na Kazimierzu, a Rynek zdążył już dawno cię znudzić? A może masz dosyć tłumów w centrum miasta i chciałbyś zboczyć z popularnych ścieżek? Albo jesteś typem szukającym w czasie podróży jedynie miejsc nietypowych, które statystyczny turysta omijałby szerokim łukiem?

Jeśli na któreś z tych pytań odpowiedziałeś „tak”, przeczytaj koniecznie listę alternatywnych miejsc do zobaczenia w Krakowie:

  • Forty

Kraków otoczony jest siatką fortyfikacji zbudowanych jeszcze w czasie zaborów przez Austro-Węgry. To miejsce z historią, które pełniło ważne funkcje obronne w czasie obydwu wojen światowych. Po latach część dawnych budynków została zmodernizowana i zyskała nowe życie. W dawnych fortach w ścisłym centrum Krakowa mieści się obecnie klub muzyczny Forty Kleparz, gdzie odbywają się koncerty i imprezy. Fort o numerze 49 w Krzesławicach został zamieniony na dom kultury, a miejsce to warto odwiedzić z powodu charakterystycznego dla budynków obronnych rozkładu budynków. Wielbicieli tajemniczych miejsc zainteresuje jednak najbardziej opuszczony fort 48a „Mistrzejowice”, skryty pod drzewami w parku na obrzeżach Nowej Huty. Ściany dawnych schronów i magazynów pokryte są graffiti, pomieszczenia są zaśmiecone, a po okolicy krążą plotki o nielegalnych grupach, które spotykają się wewnątrz.

  • Kamieniołom Liban

Niedaleko pomnika poświęconego ofiarom obozu koncentracyjnego na Płaszowie mieszczą się ruiny dawnego kamieniołomu, w którym wykorzystywano więźniów do pracy. Widok na ruiny metalowych konstrukcji kompleksu można podziwiać z góry z tarasu widokowego w parku, zaraz obok wspomnianego pomnika. Aby dostać się na dół, trzeba zejść ścieżką od strony ulicy Za Torem. Na terenie kamieniołomu kręcono niektóre sceny do filmu Lista Schindlera, wtedy też powstała ścieżka z macew, którą po realizacji filmu zostawiono na miejscu.

  • Nowa Huta

Obecnie jedna z dzielnic Krakowa, a niegdyś osobne miasto robotnicze, zaprojektowane dla pracowników pobliskiej huty w czasach komunizmu, pozornie nie ma turystom niczego do zaoferowania. Przez długi czas blokowiska Nowej Huty z powodu porachunków między kibicami krakowskich drużyn piłkarskich uchodziły zresztą za najbardziej niebezpieczne w mieście. W rzeczywistości warto wybrać się tutaj, aby poznać szczegóły niezwykłej koncepcji architektonicznej, przejść się po okolicach Placu Centralnego i przyjrzeć się detalom socrealistycznego budynku Kombinatu, niegdyś siedziby administracji Huty im. Lenina. Część budynków jest otwarta, ale zwiedzanie tych najciekawszych (w tym podziemnego tunelu!) odbywa się tylko z przewodnikami Stowarzyszenia Rawelin i Fundacji Promocji Nowej Huty. Warto śledzić ich profile na Facebooku, aby wiedzieć, kiedy organizowane jest oprowadzanie.

  • Skałki Twardowskiego i zalew Zakrzówek

Zaledwie 20 minut drogi od Wawelu znajduje się zalew Zakrzówek otoczony przez skały, jaskinie i wzgórza, niegdyś ponoć zamieszkiwane przez legendarnego Mistrza Twardowskiego. Zejście pod powierzchnię jeziora to gratka dla każdego miłośnika nurkowania. Pod wodą mieszczą się pozostałości dawnego kąpieliska i wcześniejszego kamieniołomu, płyta upamiętniająca pracującego tam niegdyś Karola Wojtyłę, na dnie stoi stary samochód i antyczne już modele komputerów. Okoliczne strome ściany przyciągają wspinaczy, ale wśród mieszkańców znane są pod nazwą „skał samobójców”. O Zakrzówku głośno było w 2011 roku, kiedy cały Kraków szukał zaginionej 25-letniej dziewczyny, której ciało ostatecznie znaleziono w zalewie.

  • Miasteczko studenckie AGH

Osiedle krakowskich akademików to nie tylko miejsce o największej liczbie studentów i imprez przypadających na metr kwadratowy, ale też jedyne miejsce w Krakowie, gdzie można legalnie spożywać alkohol w miejscu publicznym. Niegdyś ten prawny wyjątek dotyczył większości miasteczka, obecnie bezkarnie można raczyć się piwem ze sklepu monopolowego między tzw. „jamnikami”, czyli długimi i niskimi budynkami akademików obok Klubu Studio. Młody mieszkaniec Krakowa powie czasem, że na myśl o browarze pod gołym niebem na miasteczku, „jara się jak winda w Babilonie”, co jest odwołaniem do słynnego incydentu z akademiku Babilon, gdzie studenci kilka lat temu podpalili krzesło i wysłali je windą na dół.